Strata dziecka
Jest ten
dzień w roku. 15 października – Dzień Dziecka Utraconego. Całe szczęście. To
czas, żeby sobie przypomnieć albo czas, żeby móc pożegnać. Dotyczy to tak wiele
z nas, że aż przerażające. Straty ciąż, utrata dziecka na różnym etapie ciąży,
poronienie czy niedonoszenie ciąży czy strata później. Każda jest bardzo
trudna. Temat często jest zamiatany pod dywan. Cicho. Nie myśl, nie czuj.
Zapomnij. To często się zdarza… Było jeszcze małe… Jesteś jeszcze młoda… Będziesz
jeszcze miała… Nie wspominając tych wszystkich złych słów lub traktowania,
które nadal często się zdarza. W szpitalu lub wśród najbliższych. A bardzo
często sama strata (lub straty) występuje jeszcze po latach starań, trudnych
dla relacji, latach dodatkowych badań, szukania przyczyn, rozwiązań, leczenia…
Ta presja, frustracja, zmęczenie…
Najgorsze
jest udawanie, że nic się nie stało. Niepozwolenie sobie na odczuwanie straty,
na przeżycie wszystkich etapów, przeżycie żałoby, pożegnanie się z dzieckiem….
Ale na
końcu, po akceptacji tego, co się stało, pożegnaniu z tamtym dzieckiem, tamtym
wyobrażeniem, pozwoleniu, aby życie toczyło się dalej, zadbaniu o siebie, o
swój spokój i równowagę i ciała i ducha, jest nadzieja… Jest miejsce w duszy i
sercu i życiu na to nowe życie, które może się pojawić i bardzo często tak się
dzieje.
I udaje się
wreszcie usłyszeć te piękne słowa „Mamusiu, bardzo Cię kocham”. Słowa, o których
marzyłam 6 lat temu. Słyszę je teraz, wczoraj, dziś… i tyle pięknych chwil
jeszcze przed nami dopóki jesteśmy razem. Dopóki będzie nam to dane.
W zeszłym
roku poszłam na Krąg kobiet po stracie. Wcześniej nie udało mi się trafić na
takie spotkanie. Niedawno poznałam rodzica po stracie, temat wrócił…
Pojawia się
też marzenie o kolejnym Skarbie. Ale też poczucie rodzaju bezczelności, żeby
prosić o to, bo w końcu trzeba cieszyć się z naszej Kruszyny, być wdzięcznym za
to szczęście. Ale, jak pięknie byłoby mieć kilka takich szkrabów obok. A co jeśli
strata się powtórzy? Jak przeżyć? Przy tej Małej teraz, która potrzebuje mnie i
nie mogę się załamać… Pytałam o to na Kręgu kobiet w zeszłym roku. Usłyszałam,
że wtedy będzie już inaczej, bo już jest Mała, jest dla kogo żyć. Wczoraj zobaczyłam
tą samą Mamę, która o tym mówiła. Z pięknym brzuszkiem i kolejnym maluchem obok…
Może jeszcze się uda? Czasu coraz mniej, ale jestem już bogatsza o tamto doświadczenie
i wiele kolejnych… A każda chwila teraz też jest bezcenna! Cudowna!
Na koniec
polecam moje stare wpisy, w których pisałam też o częstej przyczynie poronień -
mutacji MTHFR. Temat dotyczy krzepliwości krwi i dość łatwo można z pomocą lekarza
utrzymać tak obciążoną ciążę.
Polecam też piękny
blog znajomej z sieci o trudnej drodze do macierzyństwa, stratach, badaniach,
leczeniu i szczęśliwym macierzyństwie (No to będę Mamą).
Nam też
pomogło takie symboliczne pożegnanie, które udało się dzięki grupie rodziców po
stracie działających przy parafii na Żabiance w Gdańsku - stratadziecka.pl. Polecam!
Pamiętam, że
szukałam wtedy bratnich dusz i innych kobiet w tej sytuacji i nie udało mi się.
Szukajcie i rozmawiajcie, wspierajcie się, nikt was tak nie zrozumie, jak inne
Mamy Aniołków.
Komentarze
Prześlij komentarz