Zła Matka?


Tak, to temat rzeka. Wiąże się z wymaganiami i oczekiwaniami innych wobec mam, ale też nas samych od siebie. Wyobrażenia tego, jak POWINNA i, jak NIE POWINNA zachowywać się czy wyglądać DOBRA MAMA mamy w głowie długo zanim same możemy tak się nazwać. Często zdarza się, że same komentujemy lub oceniamy inne mamy zanim jeszcze wiemy cokolwiek na ten temat. Też tak robiłam. Mało, sama złapałam się na tym, że zdarzyło mi się ocenić inną mamę, pomimo że jestem temu przeciwna i staram się być uważna w tym temacie. Wrócę jeszcze do tematu oceniania w osobnym poście.

Co z tą Złą Matką? Właściwie wszystko, co nie pasuje do tzw."Idealnego" wyobrażenia Matki można by nazwać Złą. Tylko czyjego wyobrażenia? Mojego, mojej mamy, starszej pani sąsiadki, młodszej pani sąsiadki, koleżanki, pani z warzywniaka, anonimowej pani mijanej na chodniku, mamy z internetu, itp. itd. Chyba wszystkich tych wyobrażeń... To już od razu pokazuje, jak bardzo nierealne jest spełnienie tej listy oczekiwań. Kto by temu podołał? Można się domyśleć, jak frustrujące i powodujące poczucie winy są takie oczekiwania, a raczej próba ich spełnienia. Stąd już krótka ścieżka do depresji.

Co to znaczy w praktyce? Z doświadczenia mogę podać, jak starałam się i pewnie nadal mi się to zdarza, dopasować do wymagań i oczekiwań innych. Od jakiegoś czasu, będąc bardziej świadomą staram się nie przejmować oceną innych i postępować zgodnie z własnymi zasadami, przemyśleniami. Nie jest to wcale łatwe i nie zawsze się udaje. Wiąże się to jeszcze z tematem poznania samej siebie, pewności siebie, usłyszenia własnej intuicji i podążania za nią. Dla mnie nadal tematu do rozwoju i pracy. Dochodzi jeszcze temat wymagań własnych, tzn. oczekiwań i wymagań wobec siebie,. Niestety temat mocno mnie dotyczy. Jestem nie tylko wymagająca i krytyczna wobec innych, ale także wobec siebie. Tym trudniej jest mi słyszeć głos intuicji i z radością cieszyć się macierzyństwem.

Staram się więc w myśl rodzicielstwa bliskości być uważna na każdą potrzebę Małej, dać jej jak najwięcej bliskości, która buduje więź i poczucie bezpieczeństwa. Tym bardziej, że jest typowym Hajnidem (więcej o high need baby). Chciałabym karmić piersią jak najdłużej, a jednocześnie prawie na każdym spotkaniu z rodzicami tłumaczę się, że już odstawiam, już już kończę... Chciałabym spać z Małą w jednym łóżku wystarczająco długo, ale nie za długo... Staram nie przejmować się wyglądem zewnętrznym, ubraniami, ale w tyle głowy pojawia się, co też pomyśli o mnie sąsiadka czy pani na chodniku, kiedy zobaczy mnie lub córkę w pogniecionym ubraniu. Chciałabym nie marnować czasu i energii na porządku, bo mam inne priorytety - czas spędzony aktywnie z Małą jest bezcenny, a czasami trzeba też zawalczyć o czas dla siebie. Jednak mimo to - kiedy ma przyjść ktoś z rodziny lub koleżanka, staram się, aby nie można było się przyczepić do niczego.

A tematów jest niekończąca się lista. Spać razem - nie spać razem, nosić - nie nosić, nie dać smoczka, a może dać smoczka, nie podawać mleka modyfikowanego, ale co jeśli problemy z karmieniem piersią, nie podawać gotowych posiłków, ale nie zawsze jest czas i siła, żeby coś ugotować, pieluchy jednorazowe - wielorazowe, prasować - nie prasować, zakupy z dzieckiem, lody,  bajki... Tematów pojawia się ciągle coraz więcej. Zjeść ciastko i mieć ciastko - niemożliwe. Zadowolenie wszystkich - niemożliwe. Spełnienie wszystkich oczekiwań - niemożliwe.

Jak temu sprostać? Albo właśnie - jak się odciąć? Jak znaleźć równowagę? Rozsądek? Jak podążać za intuicją (tak zapomnianą w dobie internetu i cioć dobra rada wokół)? Trudna sprawa. Codzienna praca podążania za sobą, swoim macierzyństwem, swoim dzieckiem. Wsłuchiwanie się w jej i moje potrzeby, zrozumienie tego co ważne. Priorytety. 

Nie zawsze się udaje. I nie zawsze będzie się udawało. To nic. Nie poddawać się i mimo wszystko próbować w tym całym chaosie znaleźć siebie, swoją drogę, swoje wybory. A czasem odpuścić...

Powodzenia!
Dla mnie.
Dla Ciebie.
Dla Nas wszystkich.

Wszystkie w tym jesteśmy. Bądźmy dla siebie dobre i wyrozumiałe, bo Macierzyństwo jest naprawdę trudną sztuką.

P.S.
Dziennik Złej Matki:
Paluszki - sztuk kilka (zanim był gotowy obiad), filmik z dziećmi na YT - dwa (żeby uspokoić ok. godzinny płacz po drzemce), worek chrupków - pół (żeby napisać post do końca).

A co wy macie dziś na sumieniu?

Komentarze

Popularne posty