Jesień, jesień i po świętach
I to już dawno po świętach. Nie wiem, kiedy minęły. Tak dużo działo się w październiku i listopadzie. Szkoda, że nie udało się tego wszystkiego przelać tutaj. Ale choć trochę ruszyłam.
A niestety grudzień i styczeń znowu były ciężkie. Znowu z Małą trzeba było uderzać do lekarzy. Wykluczać jakieś ciężkie tematy. Trochę to przeżyłam. Jednak całe szczęście nie jest źle. Tylko SI. Ba... można powiedzieć, że super się rozwija. Teraz popracujemy nad harmonią tego rozwoju. Już jest lepiej niż miesiąc temu. Może komuś SI już coś mówi. Jeśli tak, może podzielicie się swoimi doświadczeniami. Bardzo jestem ciekawa.
Czas wrócić tutaj. Z mocnym postanowieniem poprawy. A nawet rozwoju. W nowym roku ja i K. ruszyliśmy z nowymi tematami. Uczymy się. Mam nadzieję, że się uda wykorzystać to w przyszłości. A nawet jeśli nie, bardzo taka nauka dodaje skrzydeł. Mam wrażenie, że robię coś nowego, przydanego, dla siebie. Rozwijam się.
Ostatnio zaczęłam trochę jednak wątpić czy idę w dobrym kierunku. Nadal mam pewne wątpliwości. Jednak trochę poczytałam, pomyślałam i znowu poczułam wiatr w żaglach. Przecież jedno nie wyklucza drugiego. Przecież mogę rozwijać się w obu obszarach. Tym bardziej, że mam nadzieję, że będę miała jeszcze trochę czasu z Małą. Tak też zrobię. Cieszę się, że dziś wróciłam z tym postem. Od razu kuję żelazo póki gorące.
Wiem, że jestem trochę tajemnicza.Nie chcę jednak jeszcze pisać nic konkretnego. Może boję się zapeszyć.
Do szybkiego zobaczenia!
Komentarze
Prześlij komentarz