Ciało


Długo się wahałam, właściwie jeszcze w kwietniu, zaraz po wyzwaniu, chciałam spróbować i dołączyć do abonamentu Uważnej Mamy - Anny Kuszewskiej-Sprawka. Uważność i wsparcie dla mam. Nie zrobiłam tego. Dopiero teraz, w ramach chęci zadbania o siebie. Musiałam walczyć sama ze sobą, żeby się przekonać, że zasługuję, że dam radę finansowo, itp. Miałam wątpliwość dodatkową, bo w maju tematem jest Ciało. Ciało? Nudy - pomyślałam. Gdyby tak był umysł albo dusza... To są ciekawe tematy. Ale ciało?

A teraz jestem wdzięczna za to, że właśnie teraz, że właśnie Ciało. Jestem też dumna z siebie, że dałam radę wykorzystać swoją wiedzę, doświadczenie, intuicję i zadbać o siebie choć odrobinę. 

Wczoraj był znowu wyjątkowo ciężki dzień dla mnie. I fizycznie i psychicznie. Wyjazd z Małą, do miasta mojego dzieciństwa, na konsultacje SI, do nieprzyjemnej pani. Wracam zawsze w złej formie, wyczerpana. Teraz była dodatkowa konsultacja w sprawie nadwrażliwości słuchowej. Potem bardzo miły czas razem w lesie i w parku, jednak wszystkie te czynniki wyżej, plus prowadzenie auta, zrobiły swoje. Rano obudziłam się nie tylko z głową pełną obaw, mętlikiem myśli, nerwowych wątpliwości. Ale ciało... Ciało. Ciało bolało strasznie. I kręgosłup i mięśnie. Męczyłam się tak jeszcze godzinę w łóżku, aż w końcu wstałam. Reszta rodzinki jeszcze spała. Pierwsza myśl - kąpiel. Też pewnie by pomogło. Ale tym razem postanowiłam włączyć Jogę Małgosi Mostowskiej. Udało mi się zrobić dwie praktyki porannej jogi i medytację wdzięczności! Reszta dnia przebiegła mi wyjątkowo spokojnie, bez nerwów, które zazwyczaj mi towarzyszą, a ból ciała zniknął bez śladu.

Popołudniu, kiedy udało mi się wysłać męża z Małą na plac zabaw, kiedy już przestałam ciągle wyglądać przez okno, czy nie wracają, włączyłam Medytację czucia i akceptacji ciała z wyzwania Uważnej Mamy. Przypominało mi trening Jacobsona - relaksację, jaką mieliśmy na koniec dnia podczas terapii dziennej. Trochę słabo czułam poszczególne części ciała, ale na końcu czułam się spokojnie i błogo. Szkoda, że nie umiałam dłużej tak wytrwać, ale ciągle jednak spodziewałam się szybkiego powrotu rodziny. Potem wysłuchałam lekcji Ani, już drugi raz. Jestem jej bardzo wdzięczna, bo podzieliła się osobistymi doświadczeniami, a były niełatwe. Mogłam się w nich przejrzeć, pomimo, że trochę się różnią. Ja także noszę całe życie brak akceptacji swojego ciała, mam w sobie jakieś narzucone mi przekonania i oceny w dzieciństwie. Nie dość, że nie jestem wystarczająco wdzięczna mojemu ciału, to wręcz od dzieciństwa sama je atakuję i niszczę. Nie potrafię się od tego uwolnić już tyle czasu. Uświadomiłam to sobie właśnie dzięki tej lekcji. Wykonałam też ćwiczenie z lustrem. Przypomniałam sobie wszystkie oceny i przekonania, jakie słyszałam, ale nie zatrzymałam się na tym, tylko z miłością i akceptacją przytuliłam siebie. Stanowczo chcę to jeszcze ćwiczyć, ale już jestem dumna z tego kroku.
Szczerze polecam! A niedługo zaczyna się wyzwanie - nie mogę się doczekać!

Komentarze

Popularne posty