Inspiracje



Zabieram się do tego pisania, jak do jeża. A przecież tak to lubię. Chyba włącza mi się autocenzor. Czy to co napiszę będzie wartościowe? Czy dobrze opiszę, to co mam na myśli? A właściwie po co? Stop. Dosyć. Chcę pisać. Nie ma na co czekać. Czasem wydaje mi się, że pęknę od myśli, które się we mnie kotłują. Czy Wy też tak macie?
Tym bardziej, że tyle dzieje się ostatnio. Chyba mogłabym to określić mianem inspiracji. Nie, to coś więcej. O wiele więcej. Prawdziwa ... burza? Nie wiem, czy to dobre słowo. Może raczej bogactwo, obfitość. Jestem tak zmotywowana do działania i do zmian, tak zainspirowana ludźmi, których ostatnio spotkałam...
Brzmi trochę tajemniczo? Otwieram się na zmiany w moim życiu. Wiem, że będą trwać trochę, nie będzie to krótki proces. Jednak nie zniechęca mnie to. Wręcz przeciwnie. Jestem na to nastawiona. I jakoś dziwnie spokojna. Jakoś wewnętrznie, podskórnie czuję, że tak ma być. Mało. Czuję, że to co planuję na najbliższą przyszłość, najbliższy rok, to nie jest koniec. To tylko okres przejściowy. Czuję, że tak naprawdę dążę do jeszcze innego celu. Samodzielności, niezależności, ale też jednocześnie do spokoju, jakiegoś poczucia spełnienia i harmonii. Nie wiem jeszcze dokładnie, jak ma wyglądać ten ostateczny cel. Ciągle szukam. I naprawdę wierzę, że znajdę odpowiedź. Zrozumiem, co to ma być, w jaki sposób mogę to osiągnąć.
A na razie spotykam ludzi, czytam, przeglądam, planuję i znowu spotykam ludzi. To niesamowicie otwiera. Takich inspirujących spotkań Wam także życzę. Za każdym rogiem kryje się bogactwo możliwości.

Komentarze